Wiecie, co jest dla mnie najgorsze, kiedy mam małego, dopiero co wziętego pieska na spacerze? To, że nie wiem, jak się zachowa. Nie wiem, gdzie pobiegnie, na co zareaguje, co go przestraszy, co podkręci, czy nie czmychnie gdzieś w panice, bo przecież może zapomnieć, że się znamy i od kilku dni w sumie jesteśmy jakby rodziną.

Nietrudno w sumie, by małe psie dziecko zapomniało, co i jak, w końcu ostatnie dwa miesiące spędziło w zupełnie innym miejscu (nawet innym kraju), nie wie jeszcze, jak się nazywa, a może nawet mówi w innym języku.

Dla mnie to bardzo stresujące.

#Akcesoria

Szczęśliwie dużej ilości losowych przypadków ucieczki i nagłego zniknięcia możemy całkiem nieźle zapobiec dzięki zakupieniu odpowiedniego sprzętu. Chyba że naszego szczeniaczka pochwyci orzeł, wtedy jesteśmy bez szans. 😉

po namyśle stwierdzam, że na porwanie przez orła może jednak pomóc długa linka

A więc do brzegu, Jagna… co kupić?

1. Obroża

Ostatnio w jakiś przedziwny sposób zdania są podzielone, czy to dobre czy złe narzędzie, ale ponieważ to mój blog, obroże są na nim jak najbardziej mile widziane i uznawane za normalny sprzęt do obsługi psa. Moje dorosłe psy chodzą w obrożach, mój stary pies chodzi w obroży i mój szczeniak chodzi w obroży. Dla młodego zjadacza psich chrupek zawsze kupuję jak najlżejszą, jak najcieńszą obróżkę, żeby nie przeszkadzała maluchowi w ruchach. Obroża w tym wieku służy przede wszystkim do przypinania adresówki i – o ile delikwent się nie rzuca – do prowadzenia na spokojne spacery po osiedlu. Poza warunkiem lekkości ważny jest dla mnie także aspekt zapięcia (zawsze metalowa, standardowa sprzączka na dziurki albo półzacisk) oraz ceny – jeżeli pierwsza obroża Waszego szczeniaka będzie przydatna dłużej niż dwa miesiące (znaczy nie zacznie się w niej dusić), wierzcie mi, będzie to cud! Na początku Aku korzystała z miętowej obroży marki Dingo (7 zł, bo promocja) o szerokości niecałego centymetra i było bardzo w porządku.

zdjęcie ze strony www.dingo.com.pl

2. Szelki

Zazwyczaj nie porywa mnie obecność szelek w życiu moich dorosłych psów, bo uważam, że niepotrzebnie obciążają i krępują psie ciało, ale życie ze szczeniakiem rządzi się własnymi prawami. W komplecie do obroży maluch powinien dostać swoje pierwsze szeleczki. Modelem polecanym do tego celu są szelki typu guard, które pozwalają na w miarę fizjologiczny ruch i – co dla nas istotne – sprawiają, że możemy lepiej kontrolować ciało psa. Ryzyko, że maluch wyskoczy z takich szelek albo szarpnie się na nich tak, że zrobi sobie krzywdę, jest bardzo małe. Dostosowane rozmiarem do szczeniaczka szelki można dostać już w cenie 30 zł i, tak jak w przypadku obroży, polecam oglądanie każdej złotówki wielokrotnie, bo mały piesek po dwóch miesiącach będzie potrzebował kolejnego zestawu. Aku najpierw nosiła szelki Hurtty, które normalnie kosztują setki złotych monet, ale ja zdobyłam je w wersji dla ubogich – czyli pożyczyłam.

zdjęcie ze strony producenta, www.hurtta.com

3. Smycz

Do smyczy też nie przywiązywałabym się nadmiernie, w końcu wiele z tych pierwszych egzemplarzy kończy pokawałkowane przez urocze szczenięce paszczki. Nie ma w sumie znaczenia, jaką smycz wybierzecie na pierwszą, nie powinna być jednak automatyczna (flexi) i krótka. Dobra smycz dla młodego psiaka ma około 3 metrów i pozwala mu na swobodną eksplorację najbliższej okolicy. Jako smyczy dla Aku używam gumowanej taśmy, która się nie ślizga w ręku i jest bardzo lekka.

4. Linka

Mój ulubiony sprzęt treningowy, który pozwala młodemu psu na swobodę ruchu pod całkiem skuteczną kontrolą. To, czy będziemy używać linki, zależy bardzo od rasy i predyspozycji psa – swoim uczniom zawsze gorąco ją polecam, bo dzięki niej można zapobiec niepożądanym zachowaniom u szczeniaka (czy bardziej podrostka, bo szczeniaki nie są takie okropne 😉 ) i popracować nad przywołaniem, które powinno być absolutnie najważniejszą sztuczką każdego psa. U temperamentnych border collie linka przydaje się do kontrolowania instynktu pogoni, który jest jak najbardziej normalny u tej rasy, a daje się we znaki wielu właścicielom. Linka pozwala uniknąć wielu problemów. Linka dla młodego psa powinna mieć od 8 do 10 m – dla starszego, lekko już ogarniętego osobnika może być krótsza. Linka właściwie powinna być płaską taśmą – taśmy nie palą nóg, wokół których się owijają, a blizna po okrągłej lince jest niesamowicie bolesna – oraz powinny być na niej zawiązane węzełki-stopery. Dobrą alternatywą dla linek z węzełkami są taśmy gumowane – ja korzystam z dziesięciometrowej linki gumowanej z Kynomaniacs i bardzo mi z nią wygodnie. Pamiętajcie – linka jest właśnie po to, by pies mógł się wybiegać i nie zrobił sobie lub komuś krzywdy.

zdjęcie z profilu Kynomaniacs

5. Adresówka

Blaszka lub kawałek plastiku z numerem telefonu. Nie ma spaceru bez przyczepionej do obroży adresówki – nawet kiedy wychodzę z psem na krótki spacerek wewnątrz osiedla, adresówka jest na psiej szyi. Bo naprawdę, z młodym psem nigdy nie wiadomo, co i kiedy się stanie. Przyzwoitą adresówkę z plexi można dostać na Allegro już za 5 zł.

#Motywatory

To, co nam pomaga budować i modyfikować zachowania u młodego psiego osobnika, to nie tylko smycz, obroża czy szelki. Równie ważne są aktywa, którymi możemy nagradzać psa w odpowiednich momentach, obniżać lub podwyższać emocje, uczyć skupienia w trudnych chwilach lub po prostu wykorzystywać je do radosnego spędzania czasu razem.

1. Zabawki

Psy mają różne upodobania i różne preferencje – są takie, które lubią aportowanie piłeczek, inne wolą szarpanie się z właścicielem, są takie, które oszaleją z zachwytu słysząc piszczałkę, a jeszcze inne będą oczarowane, mogąc dobrać się do skarpetki pełnej jedzenia. O motywowaniu młodych psów jeszcze sobie w przyszłości powiemy, ale tutaj wystarczy jedna uwaga: zabawka i rodzaj zabawy powinien podobać się psu, nie właścicielowi. Starajmy się dobierać takie zabawki, które sprawiają frajdę szczeniakowi: poza powyższymi parametrami dotyczącymi preferencji warto zwrócić uwagę na materiał i wielkość zabawki, którą zamierzamy psu sprezentować. Zazwyczaj w przypadku interakcyjnych zabawek do szarpania z właścicielem wybieramy przedmioty miękkie, ale nie za duże, na długich sznurkach, które zapewniają maluchowi komfort przeciągania się z daleka od rąk i presji pochylającego się nad nim ludzkiego ciała. Jeśli decydujemy się na zabawę w aportowanie piłek, także wybierajmy miękkie piłeczki – paszcze piesków w wieku kilku tygodni są dosyć delikatne. Ja i Aku najchętniej używamy mopów na długiej lince – bez amortyzatora.

wspaniałe mopiszcza z Siriusa

2. Smakołyki

Pakowanie jedzenia na spacer to najprostszy sposób na przemówienie do psiego umysłu poza miejscem zamieszkania. Zasadniczo na każdego psa działa argument spożywczy, a w pierwszym okresie psiej przygody w nowym domu najczęściej wystarczy zabranie z domu zwykłej psiej karmy. Warto jednak mieć przy sobie coś ekstra i pamiętać o tym, że smakołyki także trzeba dość często wymieniać na inne, żeby psu nie spowszedniały. Tak jak nie ma spaceru bez adresówki, nie ma spaceru z maluchem bez jedzenia – zawsze się trafi okazja do nagrodzenia jakiegoś wspaniałego zachowania lub wsparcia szczeniaka uwagą i smakołykami. Pamiętajcie o hojności – jako dobry psi przewodnik powinniśmy gorąco doceniać i dopingować naszych podopiecznych. Tylko szczerze, proszę.