Życie z psim dzieckiem – bo tym właśnie jest każdy szczeniak – to przede wszystkim spełnianie potrzeb małego stwora i zapobieganie ekscytującym psim pomysłom. A że ostatnio do naszego sportowo (Falko) – rencistowsko (Tekla) – emeryckiego (Kelt) trio dołączyła Aku, mała użytkowa Włoszka, to jestem z tematem naprawdę na bieżąco.

Kupując cokolwiek dla mojego szczeniaka mam w głowie tylko dwie kategorie: funkcjonalne lub tanie i każdy nabyty przedmiot musi wpaść do tej kategorii. Z wielu akcesoriów szczeniaki wyrastają, jeszcze więcej niszczą – a że każdemu psu jest zasadniczo wszystko jedno, czy zniszczy zabawkę za grube miliony czy opakowanie po jogurcie, dlatego – jeśli nie muszę – nie wydaję pieniędzy na śliczne, stylowe przedmioty dla mojego małego drapieżniczka, bo za długo się nimi żadne z nas nie pocieszy. Są jednak też takie rzeczy, na których nie warto oszczędzać – te jednak zwykle pozostają na miesiące, jeśli nie na lata.

#Smok w pudełku, czyli bezpieczeństwo w domu

Podobnie jak w przypadku małych dzieci, przede wszystkim stawiamy na bezpieczeństwo, dopiero później zastanawiamy się nad ich chęciami i życzeniami – tak, jak nie zostawilibyśmy dziecka pełzającego po ziemi bez nadzoru, tak samo młody pies potrzebuje ciągłej, choć dyskretnej obserwacji. Ograniczanie psa w domu ma na celu jednak sprawienie nie tylko tego, że przeżyje w stanie nienaruszonym (przez kable pod napięciem) do dorosłości, ale także że przetrwa nasz dom oraz inne zwierzęta, które w nim już są.

zdjęcie ze strony www.zooplus.pl

1. Klatka

Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Jest miejscem odpoczynku, wyciszenia i – co najważniejsze – bezpieczeństwa zarówno dla szczeniaka, jak i dla jego otoczenia. Klatka dla szczeniaka musi być metalowa – żeby przypadkiem nie została na niej wykonana wielka szczenięca rozpierducha – i powinna być wielkości odpowiedniej dla dorosłego psa. Większość borderów mieści się w klatki w rozmiarze L (około 90 cm długości, 60 cm wysokości i szerokości).

2. Ponieważ w klatce powinno być miło i przyjemnie, warto ją zaopatrzyć w kocyk. I tutaj pierwszy smutek dzisiejszej lektury – nie opłaca się inwestować w drogie, puchate posłanka lub kocyki w owieczki, jak ja to zrobiłam. Maszyna do niszczenia zwana szczeniakiem rozprawi się z nimi w kilka dni, a nam pozostanie jedynie smutek i dziura w portfelu. Lepiej będzie zaopatrzyć klatkę w wiele tanich koców, ręczników i szmat, w których papik będzie mógł się zakopać i – w razie potrzeby – przeprowadzić plan zniszczenia. Część szczeniąt ambitnie wyrzuca wszystko z klatki, bo jest im za gorąco – warto dać im na to szansę. Powinno się mieć dwie – trzy zmiany kocyków, bo często ulegają obsikaniu, obrzyganiu albo i gorzej. #życie

3. Koc do nakrycia klatki

Klatka powinna być nakryta materiałem, dzięki czemu stworzy się z niej przytulna norka. Zakryta klatka również pomaga na ograniczenie bodźców dokoła i stworzenie atmosfery bardziej sprzyjającej psiemu odpoczynkowi. Do nakrycia klatki wystarczy prześcieradło bawełniane o gęstym splocie – przewiewne, ale nieprzepuszczające nadmiernie światła.

Eksperyment nr 37258

4. Miska

Wybór misek jest olbrzymi i cokolwiek wybierzecie, będzie dobre, jeśli tylko… miska będzie bez wzorków wewnątrz. Wszystkie, naprawdę wszystkie szczeniaki przechodzą fazę eksperymentów z wodą: chlapanie, nurkowanie, puszczanie bąbelków, a w końcu wywracanie miski pełnej wody. Wydrapywanie wzorków z dna wpisuje się w to idealnie. W nurcie popularnego obecnie zrozumienia psów i działania w ich komforcie prawdopodobnie należałoby im na to pozwalać – i owszem, kiedy mam czas, pozwalam maluchowi na życiowo ważne eksperymenty – ale niestety, nie jestem tak cierpliwa, by codziennie zmywać morze z parkietu po kilka razy. Poza tym moje deski nie lubią być pojone. Dlatego kilkanaście razy dziennie podaję maluchowi miskę z wodą i natychmiast po skorzystaniu zabieram ją. Dobrą alternatywą dla zabierania miski jest miska przykręcana do klatki, z której pies może korzystać także wtedy, kiedy nie ma nikogo w domu, a jednocześnie zablokowana jest funkcja chlapania.

Aku w kojcu. Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby zostawić ją sam na sam z praniem?!

5. Kojec

Możliwy, ale niekonieczny. Kojec, czyli ogrodzona bramkami przestrzeń w domu, przydaje się, kiedy mamy mieszkanie otwarte – jak ja – i chcemy odizolować szczeniaka, dając mu jednak możliwość swobodnego ruchu na większej przestrzeni i obserwowania tego, co się dzieje w okolicy. Dobra alternatywa dla bramek w drzwiach. Kojec powinien być na tyle wysoki, żeby szczeniak nie mógł go przeskoczyć lub z niego wyglądać nawet, kiedy podrośnie – o tym ostatnim przekonałam się, kiedy Aku zaczęła przeprowadzać eksperymenty grawitacyjne i wyrzucać z niego gryzaki, w wyniku czego Tekla zamieniła się w tłustą fokę, a ja nauczyłam się aportować wszystko z powrotem do małego tyrana. Kojec, tak samo jak klatka, powinien być metalowy.

przepiękne linoleum ze strony www.daily.jstor.com

6. Linoleum

Mało się mówi o ochronie podłogi, ale nawet jeśli szczeniak sika na podkłady, potrafi zniszczyć parkiet, który pod nimi się znajduje. Mało tego, czasem szczenięta wpadają na tak rozkoszne pomysły jak pogłębienie naturalnych niedoskonałości desek, więc jeśli kochacie swój parkiet – zainwestujcie w linoleum. Dzięki gumowej wykładzinie ograniczymy także ślizganie się malucha po płaskich powierzchniach.

#Czasozajmowacze

Głównym atrybutem szczeniaka są zęby – nie dajcie się zwieść oczom jak guziczki i okrągłym główkom, szczeniaki są po to, żeby niszczyć, w ten sposób poznają świat. Tej chęci testowania wszystkiego zębami (czy ludzkie dzieci też nie wkładają sobie wszystkiego do buzi na pewnym etapie?) nie jesteśmy w stanie wyeliminować, więc pozostaje nam jedynie upewnienie się, że mały piesek będzie gryzł to, co może zostać pogryzione. Szczeniaki uwielbiają zżerać, niszczyć, rozrzucać, a potem, zostawiając pobojowisko, przejść do następnej ofiary. I jest to całkowicie normalne.

1. Naturalne gryzaki

Suszone mięso wołowe, uszy jagnięce, a także – o męska zgrozo – penisy. Zaletą suszonych gryzaków jest ich atrakcyjność (przy szczeniaku to strzał bez pudła!), wadą – spektakularny zapach, ale kto by się tym przejmował, skoro można sobie zapewnić nawet pół godziny spokoju. Suszone gryzaki różnią się twardością, dlatego warto wybierać takie, które są dostosowane do aktualnego stanu psiej paszczy. Dla małych szczeniąt (8-12 tygodni) zazwyczaj odpowiednie są kawałki suszonego mięsa, owcze uszy i żwacze wołowe. Starszym maluchom możemy dawać twardsze rzeczy – uszy wołowe, ogony i ścięgna. Tak jak wszystko, stopień trudności dostosowujemy do poziomu brutalności szczeniaka: są szczeniaki delikatne, które bardziej ciamkają niż gryzą (Kelt), a są też małe zgryzacze, które likwidują każdy gryzak w ciągu kwadransa (Aku).

2. Zabawki

Zabawki to dosyć drażliwy temat, bo z jednej strony mogą maluchowi pomóc się wyżyć i wyciszyć, z drugiej jednak niektóre szczenięta pozostają na etapie wyżywania się, nie dochodząc nigdy do momentu porzucenia zabawki i snu. Aku należy do tej drugiej, wirującej szaleńczo kategorii, w związku z czym w kojcu panuje niespotykany ład i pustka. Są jednak trzy zabawki, które bardzo pomagały opanować ten malutki żywioł, zwłaszcza na początku naszej wspólnej przygody.

KONG Dotz Triangle S: zabawka dedykowana dla szczeniąt , wykonana z wytrzymałej gumy z interesującymi wypustkami i ukrytymi piszczałkami. Niewątpliwą zaletą tej zabawki jest to, że słabo piszczy, oraz obecność aż trzech rogów (w końcu trójkąt), które maluch może wsadzać sobie do paszczy i memłać do woli. Aku zajmowała się nią przez całe dziesięć dni między 10 a 12 tygodniem życia – i powiem Wam, że dla tych kilku chwil spokoju warto było ją kupić. 😉

JOLLY MONSTER BALL kupiłam cztery lata temu dla Tekli i cały ten czas piłka z zębami przeleżakowała w pudełku. Przyznaję, że trudno mi było znaleźć zastosowanie dla niej – trochę jak klasyczny kong, trochę jak piłka na wysypujące się smaki, ale w sumie nie sprawdzała się dobrze w żadnej roli. Do tego miała siatkowy ogonek z tyłu, którego funkcji do tej pory nie rozumiem. Przy Aku jednak bardzo pomogła w stabilizowaniu gryzaków, których małe łapki nie potrafiły jeszcze przytrzymać: zębata gumowa paszcza naprawdę miewa mocny chwyt. 😉 Piłka występuje w wersji błękitnej, różowej i zielonej – Aku korzysta z błękitnej.

JW HOL-EE ROLLER. Czas na kolejne wyznanie – Aku pomykała często sama po domu z zabawką w zębach i to jest właśnie ta zabawka, tyle że jeszcze z amortyzatorem. Ażurka jest na tyle niepodobna do piłki, że nie wzmaga frustracji i nie skłania do samodzielnego odbijania sobie zabawki, i na tyle wszechstronna, że maluch może bawić się nią sam, zaproponować zabawę człowiekowi (to o mnie) albo pobawić się z innym psem (to o Tekli). Kiedyś niechętnie bym się zgodziła na takie rozwiązanie, ale przy takich pokładach dzikiej energii, jakie ma Aku – ażurka jest prawdziwym wybawieniem.

3. KONG

Best of the best, must of the musts i tak dalej. Bez konga nie ma życia i trudno jest go zastąpić czymkolwiek. Służy do wypełniania jedzeniem, fajnie uspokaja malucha i skupia go na jedzeniu – chyba że tak jak Aku papik ciska kongiem na lewo i prawo, wywrzaskując przekleństwa. 😉 Na szczęście wydobywania jedzenia z konga można nauczyć każdego psa, zaczynając od bardzo prostych kombinacji (surowe, luźno napakowane mięso), aż do trudniejszych, nawet do zamrożenia. Uważam, że rodzaj konga nie ma znaczenia, ważny jest jedynie odpowiedni rozmiar. Dla szczeniaka border collie kupiłam L-kę i teraz, kiedy moje papi ma 5,5 miesiąca, zamierzam wymienić go na większy.

zdjęcie z www.flytesofancy.co.uk

4. Śmieci

Najlepsza, najtańsza, najbardziej stymulująca mózg szczeniaka zabawka. Przez dobre dwa miesiące nasz salon przeżywał epizody totalnego zagracenia (bardzo często) i totalnej czystości (nie dość często) ze względu na zaśmiecenie kawałkami wszystkiego. Jakiś czas także stał w salonie specjalny karton, zwany kartonem wstydu, do którego wrzucaliśmy śmieciuszki przeznaczone do zniszczenia. Jakie śmiecie można złożyć szczeniakowi w ofierze? Opakowania po jajkach, tulejki po papierze toaletowym, folię bąbelkową, gazety, starą książkę, plastikowe butelki, kubeczki po jogurcie, pudełka po owocach i lodach, kartony różnego rozmiaru i matę węchową. Wszystko, co się drze i szeleści, będzie dobre do wsypania do kojca – dzięki naszym przyjaciołom-śmieciom potrzeby niszczenia zostaną zaspokojone, a mieszkanie będzie mniej więcej bezpieczne, choć niekoniecznie czyste.

zdjęcie z www.americanexpress.io

5. Stary but!

Szczeniaki kochają buty, więc czemu by ich im nie dostarczyć? But to niesamowicie interaktywna zabawka – ma wiele faktur, można z niego wyciągać nitki, ma kawałki gumy i pachnie intensywnie człowiekiem. Chęć do ogryzania butów mija z wiekiem, więc nie mam żadnych oporów przed poświęcaniem tych starszych szczeniakowi – pamiętajmy, że jeśli pies ma czegoś nie gryźć, powinno to być poza jego zasięgiem, więc jeśli papik zabiera się za zostawione przez domowników buty i kapcie, jedyne co można zrobić, to je schować i nie popełnić błędu wystawienia kapci na niebezpieczeństwo w przyszłości.

Za zdjęcia gryzaków i zabawek dziękuję Psimsmakom

Część druga Lifesavers II: Nie zgubić i nie zabić, czyli co kupić szczeniakowi na spacer? już wkrótce!